Z przejęciem pokoju przez Lenkę mama musiała przenieść się do innego pokoju, by nie budzić maleństwa stukotem maszyny po nocach.
Wyszło to obu stronom na dobre :)
Zakupiłam dłuuugi blat drewniany i teraz obie maszyny są zawsze pod ręką, co znacznie ułatwia i przyspiesza szycie. Wystarczy przejechać krzesłem kilka cm. Polecam takie rozwiązanie :)
Niedawno do mojej szwalniczej stajni dołączyła słynna maszyna Silvercrest z Lidla.
Moja recenzja maszyny znajduje się tutaj:
Maszyna Silvercrest z Lidla »
A tak było niedawno:
Moje maszyny:
- Stębnówka
- Coverlock/overlock
Kupiłam kombajn Merrylock 689.
Użyłam go dopiero kilka razy, ciągle uczę się jego obsługi. Niedługo na pewno napiszę o nim coś więcej.
Piękna i funkcjonalna pracownia.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę pracowni:)
OdpowiedzUsuńWitaj, lisku. Ja mam walizkowego singera, który kilka lat temu też nie chciał współpracować: ciągle rwał nici, ciężko było ustawić prawidłowy naciąg. Zdenerwowałam się na niego i jako że gorzej być już nie mogło, popsikałam solidnie WD 40. I chodzi do tej pory jak ta lala! Kącik muszę przyznać przecudowny, a wyroby jeszcze lepsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ania